środa, 19 czerwca 2013

19.

Anna

Wpadłyśmy z hukiem do domu. Mój ojciec, słysząc hałas, wybiegł przerażony z kuchni do przedpokoju. Widząc nas, jego usta wykrzywiły się w grymasie przerażenia.
- Co się stało? - spytał.
Trzymałyśmy Justina między sobą. Jego ramiona podparłyśmy na naszych, więc opierając się o nas, prawie wisiał.
- Tato, szybko - ponagliłam zdenerwowana, odchylając głowę od kolejnego ataku wymiocin krwi. - Zrób coś.
Ojciec podbiegł do nas i złapał półprzytomnego chłopaka w pasie, po czym przyciągnął go do siebie. Poczułam ulgę, kiedy ciężar Justina przestał na mnie ciążyć.
Mój tata podciągnął go tak, że piosenkarz opierał teraz głowę na jego ramieniu.
- Co z nim będzie? - spytałam, ale nie usłyszałam już odpowiedzi, ponieważ mój tata właśnie zniknął za rogiem, wchodząc do swojego gabinetu.
Popatrzyłam znacząco na Zuzę i podążyłam śladem ojca. Słyszałam jak dziewczyna rusza za mną, ale szczerze, nie interesowało mnie to. Było dla mnie nowością, że nagle jako priorytet postawiłam zdrowie Biebera.
Rzadko bywałam w pokoju taty, ponieważ zwykle mnie tam nie wpuszczał.
Pierwsze, co ukazało się moim oczom po otwarciu mahoniowych drzwi, było metalowe biurku z ogromnym przyrządem lekarskim, którego nazwy z pewnością nigdy bym nie rozszyfrowała. Był podłączony do mnóstwa kabli i wyglądał jak jeden wielki monitor komputera.
Za biurkiem stało łóżko z niebieską narzutą, zupełnie jak w szpitalu. Po co ojcu takie rzeczy w domu?
W pokoju nie było żadnych niepotrzebnych szafek z książkami. Na ścianie naprzeciwko okna wisiało zdjęcie z wakacji w Egipcie, na którym tata i mama całują się, a ja z Ewą stoimy przytulone do siebie. Poza tym w pomieszczeniu nie znajdowało się nic, co różniłoby się od pracy taty - zawodu lekarza.
Justin leżał już na łóżku i ciężko oddychał. Tata pochylał się nad nim i mierzył jego puls. Słysząc moje westchnięcie, odwrócił się szybko i warknął:
- Wyjdźcie.
Zdezorientowane i zaskoczone wybiegłyśmy z Zuzą na przedpokój, niemalże wypchnięte z gabinetu taty.
- Martwię się - powiedziałam nagle, dopiero potem uświadamiając sobie, co wydobyło się z moich ust.
Zuzka położyła mi rękę na ramieniu i przyciągnęła do siebie.
- Przepraszam - szepnęłam. - Za to, że ci nie powiedziałam. Wiesz, kiedy - poczułam, jak łzy spływają mi po policzku. - Przepraszam, naprawdę przepraszam. Wybaczysz mi?
Westchnęła.
- Tylko wtedy, kiedy ty mi wybaczysz.
- Za co? - miałam się od niej odsunąć, ale przycisnęła mnie do siebie. Chyba nie miała ochoty patrzeć mi w oczy.
- Przepraszam, że wykorzystałam twoje zaufanie i zrobiłam z Justinem coś, czego nie powinnam.
Zaskoczyła mnie. Mimo jej ucisku, odchyliłam się i spojrzałam prosto na nią. Spuściła wzrok.
- Spójrz na mnie. - Nic, zero reakcji. - Spójrz. - Kiedy wykonała moje zadanie, kontynuowałam: - Co zrobiłaś?
Przełknęła głośno ślinę i zniżyła głos do szeptu.
- Wrzuciłam mu do soku tabletkę... Nie wiedziałam, że jest chory... - jąkała się. - Naprawdę... Przepraszam... Rozebrałam go... I... No... - zamknęła oczy.
Co ona kurwa wygadywała? Poczułam, jak czerwone światełko wewnątrz mnie zaczyna rosnąć i przybierać na sile, tworząc ogień. Cała płonęłam.
- Słucham? - parsknęłam nagle, nie wiedząc, co powiedzieć.
- Do niczego nie zaszło - pomachała rękami, jakby odganiając się od swojej beznadziejnej sytuacji. - Zasnął. To przez anemię. Gdyby jej nie miał, tabletka zaczęłaby działać dopiero po kilku godzinach.
- Och - westchnęłam, krzyżując ręce na piersi. - To rzeczywiście pech.
Pokręciła głową.
- Nie chciałam. Żałuję tego.
Chciałam jej wierzyć, ale coś w środku mnie mówiło mi, że kłamie w żywe oczy.
Mimo mojego niezdecydowania, złapałam ją za nadgarstki i przytuliłam mocno.
- W porządku - powiedziałam.
Wzięła głęboki wdech, ukrywając twarz w moich włosach.
- Kocham cię - usłyszałam po chwili.
Jako moją odpowiedź mocniej ją ścisnęłam.
W tym samym momencie zauważyłam własną mamę, która stanęła w progu kuchni.
- Nie poszłaś do szkoły? - zapytała na powitanie.
- Mamo... - zaczęłam, ale podniosła rękę.
- Dlaczego?
Zuza odsunęła się ode mnie i ukłoniła zamiast "dzień dobry". Mama pochyliła lekko głowę, widząc jej zachowanie.
- To moja wina, pani Miller - wyjaśniła Zuza. - Przyjechałam do Anki z Justinem Bieberem.
Usta mojej mamy zaokrągliły się, co zabawnie wyglądało. Zdziwiła się.
- Z kim? - spytała. - Z tym... Justinem Bieberem?
- Tak, mamo - odpowiedziałam szybko. - Justin jest chory. Tata go... - co właściwie z nim robił? - Hm, zajmuje się nim w gabinecie.
Mama zaśmiała się lekko.
- Och. - Westchnęła. - Oby wszystko było w porządku.
W tej samej chwili usłyszałyśmy dźwięk otwieranych drzwi. Wszystkie trzy spojrzałyśmy w tamtym kierunku.
Tata miał poplamioną krwią koszulkę z drużyną koszykarską, którą kupił na jednym z bazarów. Na jego twarzy malowało się zwątpienie.
Jezu Chryste. Co z nim? Tato, mów. Nie każ mi czekać. Chcę wiedzieć. Tak strasznie się boję. Tato, proszę... - łkałam w myślach.
- Przykro mi - powiedział ojciec, rozkładając bezradnie ręce.
Zuza zaczęła się trząść. Nie chciałam widzieć jej łez.
- Tato - warknęłam. - Co się dzieje?
Nagle mój tata klasnął w dłonie i zaśmiał się głośno.
- Przykro mi, bo Justin Bieber musi u nas zostać przez kilka nocy.
Zaśmiali się wszyscy, oprócz mnie. Tata był żałosny. Ciągle żył w tym swoim wyidealizowanym świecie czterolatka.
Pomimo to podeszłam do niego i przytuliłam go najmocniej jak potrafiłam. Poczułam, jak radość i ulga zaczynają napływać do mojego serca.

--------------------
Krótki, ale to dlatego, że pisałam go na szybko, bo starałam się dodać go dzisiaj, żebyście mieli.
Kocham Was.

xox Wera

26 komentarzy:

  1. pierwsza ? :) mam nadzieje :D haha nie no genialny <3 Ojciec Anki co za poczucie humoru XD czekam na nowy <3

    OdpowiedzUsuń
  2. krótki ale czytanie go sprawiło mi przyjemność

    OdpowiedzUsuń
  3. krótki ale świetny<#3

    OdpowiedzUsuń
  4. i co z tego, że krótki? GENIALNY

    OdpowiedzUsuń
  5. podoba mi się to, jak budujesz emocje:)

    OdpowiedzUsuń
  6. No i co ze krotki. Fajnie ze tak szybko sie pojawil <3

    OdpowiedzUsuń
  7. wow świetny ;) fajnie, że tak szybko ^^ aż mi się smutno zrobiło jak przeczytałam to : 'przykro mi' a później się śmiałam xdd

    OdpowiedzUsuń
  8. Ojej, jak szybciutko, aż się zdziwiłam ;>
    Jak słodko, praktycznie cały rozdział przepełniony jest uczuciami Anki wobec Justina, w sensie ze tak widać że jej na nim zależy, to słodkie.
    Głupiagłupiagłupia Zuza, no jej.
    Ogólnie swietna robota, wiadomo :)
    Pozdrawiam <3
    @_ifancyjustin

    OdpowiedzUsuń
  9. ale zajebisty!

    OdpowiedzUsuń
  10. Jesteś niesamowita :)

    OdpowiedzUsuń