Justin
- Potrzebujesz czegoś jeszcze? - usłyszałem po drugiej stronie słuchawki.
- Nie, tato.
- Na pewno?
- Tak - westchnąłem.
- Dobrze. Tylko uważaj na siebie.
- Tato, to ty powinieneś uważać - zaśmiałem się. - W końcu wakacje na Majorce zdarzają się raz w życiu.
Odchrząknął.
- Tak, tak. Obiecuję, że twojej mamie nic się nie stanie.
Uśmiechnąłem się.
- Cieszę się, że się kochacie.
- Cześć, synu.
- Pa, tato.
Usłyszałem, jak się rozłączył, lecz jeszcze długo trzymałem telefon przy uchu. Dopiero po chwili go odsunąłem i ciężko westchnąłem.
Byłem idiotą i nie mogłem sobie tego wybaczyć. Nienawidziłem kłamać. Kłamstwo zawsze było dla mnie oznaką słabości i poddania się, upadku, przegranej... A ja obiecałem sobie, że przez całe moje życie będę walczył do utraty tchu.
I co? Znowu się zawiodłem.
Ale czego się nie robi, gdy ta druga osoba jest dla ciebie tak cholernie ważna? Gdy chcesz z nią spędzić najbliższe chwile? Kiedy niczego tak bardzo nie potrzebujesz, jak patrzenia na nią i wdychania zapachu jej ciała? Wtedy można naprawdę zrobić wszystko.
I ja musiałem. Musiałem skłamać, by jeszcze przez kilka dni zostać przy Annie Miller.
Brandon
Cholera jasna, gdzie się podziewał ten dzieciak? I dlaczego nie odbierał telefonów? Naprawdę, słowo daję - miałem go dość z każdą minutą.
Stałem przy łóżku, na którym leżał jeszcze wczoraj i modliłem się, by było z nim wszystko w porządku. By był cały i zdrowy. Bezpieczny.
Wiedziałem, że jestem za niego odpowiedzialny. Byłem jak drugi ojciec. Jak jego brat. Dlatego, jeśli coś by mu się stało... Nie wybaczyłbym sobie tego nigdy. Nie byłem na niego zły. Nie chodziło mi o to, że opuścił szpital bez mojej zgody. Miałem na myśli to, że nie wiedziałem, co się z nim dzieje.
Ściskając kurczowo telefon w dłoni, usłyszałem, jak do szpitalnego pokoju ktoś wchodzi. Myślałem, że to pielęgniarka i już miałem odpowiedzieć, że nadal nic nie wiadomo, kiedy ujrzałem w drzwiach tatę Justina.
Jeremy bardzo się postarzał. Zmarszczki wokół oczu były widoczniejsze niż poprzednim razem, kiedy się widzieliśmy. Czarne niegdyś włosy zaczynały powoli siwieć. Niesamowite, jak człowiek potrafi się zmienić w przeciągu kilku lat.
Nabrałem powietrza. Nie spodziewałem się tej wizyty.
- Brandon - kiwnął głową, wchodząc głębiej do sali.
- Jeremy - odwzajemniłem przywitanie.
Kiedy stanął obok mnie, podał mi dłoń, jakbyśmy widywali się codziennie. Co za fałszywość. Doskonale wiedział, co między nami zaszło dwa lata temu. Byłem pewien, że czuł, iż najchętniej bym go stąd wyrzucił.
- Słuchaj... - zaczął, ale podniosłem rękę do góry na znak, by się uciszył.
- Nie, to ty posłuchaj. Po co przyszedłeś? Wiesz, jak bardzo cię nie znoszę?
Odchrząknął.
- Obydwaj jesteśmy już dorośli.
- Pora spoważnieć - uniosłem brwi.
Zaśmiał się.
- Mówisz to ty? Podła gnida, która zniszczyła mojego syna?
Nie wytrzymałem. Kiedy wypowiedział ostatnie słowo, wyciągnąłem przed siebie ręce i pchnąłem go z całej siły w klatkę piersiową.
- Uważaj na to, co mówisz - prychnąłem.
Udał, że moja siła w ogóle go nie ruszyła i w wyrazie dezaprobaty pogłaskał się po głowie. Nienawidziłem, gdy Justin to robił. Wiedziałem, że ma tę czynność po ojcu.
- Wiem doskonale, co mówię - odpowiedział i skierował się do wyjścia. Kiedy już był przy drzwiach, odwrócił się na pięcie i spojrzał na mnie. - Dla twojej jebanej wiadomości, przyjechałem tu, by zabrać Pattie. Jedziemy na Majorkę. Justin do mnie dzwonił, jest w Warszawie i jest bezpieczny. To ciekawe, że akurat mnie o tym powiadomił, prawda? - zaśmiał się i wyszedł.
Ostatnie zdanie trafiło do mnie z taką szybkością, jakby było pociskiem roztrzaskującym moją czaszkę.
Justin
Siedziałem na podłodze i opierałem się o łóżko. Na moich nogach leżała Ewa. Polubiłem tę małą w przeciągu kilku minut. Patrząc na nią, myślałem o swojej siostrze. Miała szesnaście lat i jeśli dobrze pamiętałem jej plan dnia, w sobotę powinna spędzać czas ze swoją przyjaciółką Arien, bawiąc się w domku na drzewie. Zbudowałem go razem z moim tatą, kiedy przyjechaliśmy na wakacje do dziadków.
Zamknąłem oczy. Tak bardzo tęskniłem za tymi chwilami.
Usłyszałem, jak drzwi od łazienki otwierają się. Kiedy spostrzegłem, że stanęła nad nami Anna, serce zabiło mi mocniej. Miała na sobie letnią bladoróżową sukienkę, a na szyję nałożyła srebrny łańcuszek. Ewa podskoczyła i wstała szybko, widząc spojrzenie siostry.
Anna odrobinę mnie przerażała. Zachowywała się inaczej, niż inne dziewczyny. Była stanowcza i gdyby mogła, z pewnością zabiłaby mnie wzrokiem.
Jednak było w niej coś, co mnie pociągało.
- Nie zamierzasz się podnieść, Bieber? - spytała, krzyżując ręce na piersi.
Automatycznie podciągnąłem się, trzymając się łóżka. Stanąłem wyprostowany, czując się jak w wojsku, choć nigdy tam nie byłem.
- Pakuj się - rozkazała.
Nie wiedziałem co robić. Jedyne, co miałem, to dresy, koszula i dżinsy.
Zaśmiała się głośno.
- Kto by pomyślał, że Justin Bieber, jeden z najbogatszych dzieciaków na świecie, ma ze sobą tylko marne ciuchy - parsknęła.
Uśmiechnąłem się, lecz nadal nic nie odpowiedziałem.
Anna pokiwała głową, a robiąc to, nadała swoim włosom niesamowity ruch, przez co zaczęły falować w rytm bujania jej głowy.
Odeszła ode mnie, a ja cały czas ją obserwując, spostrzegłem, że zatrzymała się przy drzwiach.
- Znalazłam ci miejscówkę. Pamiętasz Zuzę?
Kiwnąłem głową.
- Tak - odpowiedziałem.
- Dobrze. Idziemy.
Rozkazuje mi, jakby była moją matką, pomyślałem. Nie wiedząc jednak czemu tak się jej słucham, podążyłem za nią.
--------------------------
Nie podoba mi się, sami oceńcie.
Kocham Was i dziękuję. Mam łzy wzruszenia w oczach, kiedy widzę, ile Was jest.
Przepraszam za taki krótki rozdział, ale nie wiedziałam, czy w ogóle go dzisiaj dodam. Jak dla mnie za dużo dialogów, za mało opisów i w ogóle bardzo krytycznie do niego podchodzę.
Oczekujcie kolejnego! :) Nie ma mnie w weekend, więc ukaże się dopiero w poniedziałek/wtorek.
Twitter: @cojawera
Ask: @trakt0r
nie mam słów. ciekawi mnie akcja z tatą Justina i Brandonem bo nadal nie wiadomo o co cho :)
OdpowiedzUsuńdziękuję :)
Usuńgenialne! *------* <3333333
OdpowiedzUsuńaww dzięki <3
UsuńAż siadłam na stacjonarny żeby poczytać xD hahah no wiesz że świetny :) co tu dużo się rozpisywać :) /MyheroisLogan
OdpowiedzUsuńhahahahah :*
Usuńszkoda, że dopiero na następony tydzień będzie kolejny rozdział. :( ale trudno. świetne!
OdpowiedzUsuńdziękuję!
Usuńdobry rozdział, jak zawsze ale wiesz że za krótki co nie? I to bardzo krótki. buziaki / @zaurete
OdpowiedzUsuńdziękuję:*
UsuńSzkoda, ze taki krotki :( ale i tak swietny, czekam na nastepny kc <3 /@yoorkk
OdpowiedzUsuńawh kc <3
Usuńmoglabys mi zdradzic tajemnice jak ty to robisz? mistrzowskie
OdpowiedzUsuńsama nie znam tej tajemnicy :)
Usuńbardzo mi sie podoba bo mimo ze krotki to doskonale trzyma w napieciu <3
OdpowiedzUsuńdziękuję <3
Usuńale ty zawsze tak wszystko idealnie nosz kuzwa!
OdpowiedzUsuńdziękuję <3
UsuńHej jestem tu z aska. Najpierw zaczelam czytac to opowiadanie szybciej niz Dangera i doszlam do czternastego rozdzialu. No i zaczelo sie pieprzyc bo zwalilas ten rozdzial. Zycze ci powodzenia w nastepnych ale ten ten lepiej usun. Pzdr
OdpowiedzUsuńjebnij sie :) rozdzial idealny a ty sie czepiasz bo sama nie napisalabys nigdy czegos rownie podobnego
UsuńMoze i napisalabym. Rozdzial jest slaby. Po prostu.
Usuńzegnam z tego bloga bo rozdzial rozpierdolila ty sie jie znasz :)
UsuńTo rozpierdolila go w koncu? Zastanow sie, ciagle mosisz.co innego.
Usuńnaucz sie pisac :) rozpierdolila w pozytywnym sensie :) zegnam
UsuńNIKT Z WAS NIE NAPISAŁBY LEPSZEGO, MOŻE PO PROSTU NIE MIAŁA WENY, NASTĘPNY ROZDZIAŁ NA PEWNO BĘDZIE LEPSZY. JA TRZYMAM ZA NIĄ MOCNO KCIUKI, BO OPOWIADANIE JEST ZAAJEBISTE. POZDRO DLA HEJCIARY KTÓRA UWAŻA ŻE GO ROZPIERDOLIŁA W POZYTYWNYM SŁOWA ZNACZENIU. ŻEGNAM XDDDDDDDDD
Usuńdziękuję za każdą opinię, ale tutaj nie mam słów bo nawet nie wiem co odpisać :)
Usuńcudo
OdpowiedzUsuńdzięki *-*
UsuńPiekny *------* <33333333333
OdpowiedzUsuńdziękuję!
UsuńKocham to ja pierdooooooole ♥
OdpowiedzUsuńhahaha:*
UsuńJejku, świetne! Czekam na następny. @virginiarauhl
OdpowiedzUsuńDziękuję!
UsuńŚWIEEETNE *_*
OdpowiedzUsuńdzięki<3
UsuńPrzepraszam że taka spóźniona, ale cóż, kara.
OdpowiedzUsuńMało akcji z Justinem, ale wyruszyło mnie jego spędzanie czasu z Ewą. Szkoda że będzie spał u Zuzy. Chociaz w sumie to ją lubię.
Zaciekawiła mnie sprawa Jeremiego i Brandona, ogólnie bardzo mi się podoba wielowątkowość Twojego opowiadania.
JEZU, ZNOWU NIEZADOWOLONA. Nie wytrzymam z Tobą.
Pozdrawiam <3
@_ifancyjustin
Dzięki kochana<3
UsuńMoże rozdział i jest trochę krótki, ale co tam. Podoba mi się. : )
OdpowiedzUsuńdziękuję :*
UsuńŚWIEEEEEEETNEEEEE ;] KOCHAM CIE ;) ;***
OdpowiedzUsuńhahaha też Cię kocham<3
Usuńserio z a j e b i s te
OdpowiedzUsuńdziękuję:*
Usuń