Brandon
- Amnezja? – powtórzyłem, nie wierząc, w to co słyszę.
- Nie – warknął doktor. – Ile razy mam panu powtarzać...
- Tyle, ile będzie trzeba – wybuchłem. – Przepraszam... Jestem
zdenerwowany.
- Rozumiem – lekarz poklepał mnie po ramieniu. – To anemia. Inaczej niedokrwistość. Oznacza to, że organizm ma zbyt mało hemoglobiny w erytrocytach. - Widząc moją niepewną minę, dodał: - Czyli krwinkach czerwonych.
To brzmiało jak wyrok. I możliwe, że tym wyrokiem było.
- Czy wyjdzie z tego? – zapytałem z nadzieją w głosie.
- Nie wiem. Póki co, nie opuści szpitala.
- To oczywiste – mruknąłem. – Czy jest jeszcze coś?
- Jedna, mała, zasadnicza rzecz. Żadnych koncertów.
- Został jeszcze jeden...
- Żadnych – powiedział stanowczo lekarz. – Zrozumieliśmy się?
Kiwnąłem głową na znak, że się zgadzam. Mężczyzna w białym
fartuchu odszedł, pozostawiając mnie samego na szpitalnym korytarzu.
Oparłem się o ścianę. Nie wiedziałem zupełnie, co z sobą
zrobić. Przeklinałem wszystko i wszystkich wokół. Tylko ja miałem świadomość,
jak bardzo zależało Justinowi na występie w Polsce. I tylko ja byłem jedynym
człowiekiem, który musiał mu powiedzieć, że jego koncert w Paryżu był ostatnim
podczas tej trasy koncertowej.
Odepchnąłem się od ściany i ruszyłem w kierunku sali, na
której znajdował się Justin. Wszedłem tam stanowczo.
Leżał na łóżku. Miał szeroko otwarte oczy i wpatrywał się w
sufit. Ręce złożył na piersi.
Nie mogłem uwierzyć, że tak szybko urósł. Doskonale pamiętałem
go, kiedy zaczynaliśmy współpracę. Wysoki głosik, błyskotliwe spojrzenie,
grzywka zakrywająca pół twarzy, wielka kultura osobista. Gdzie to wszystko się
podziało?
Szczególnie teraz, gdy widziałem przed sobą dorosłego
człowieka, o smutnych oczach, podniesionych włosach i dojrzałym głosie. Nic już
nie było takie samo.
-
Mogę? – odezwałem się, pukając w otwarte drzwi.
Nawet na mnie nie spojrzał. Westchnął głęboko, co
potraktowałem jak zaproszenie. Podszedłem do niego i usiadłem na skrawku łóżka.
-
Słuchaj, Justin – zacząłem, ale mi przerwał, podnosząc się.
-
Nie, to ty mnie posłuchaj. Niezależnie od tego, co mi jest i
jak bardzo jestem chory, zagram ten koncert, rozumiesz?
Uciszyłem go ręką.
-
Nie – warknąłem. – Nie zagrasz już żadnego koncertu, Justin.
-
Słyszałem, co powiedział lekarz. Staliście przy moich
drzwiach. Anemia to nic.
Prychnąłem.
-
Anemia to nic? Człowieku, czy ty się słyszysz? W każdej
chwili, skacząc i wykrzykując na scenie, możesz upaść.
-
Mogę jedynie stracić przytomność! – zawołał.
-
Możesz umrzeć! – wrzasnąłem na całą salę.
Justin skamieniał na moment, wstrząśnięty tym, co usłyszał.
Wiedziałem jednak, że się nie podda.
-
Bzdura. Nie umrę.
-
Skąd ta pewność?
-
Bo żyję dla kogoś.
-
Och, naprawdę? – zaśmiałem się, zbyt późno zdając sobie
sprawę, że był to błąd.
Bieber uderzył mnie w ramię z całej pięści.
-
Tak, kurwa – warknął. – Mam dla kogo żyć. Mam moją mamę. A
poza tym, mam jeszcze kogoś. Moich Beliebers.
Oddałbym wszystko, by tam nie być. By nie siedzieć przy jego
łóżku, by nie widzieć jego załzawionych oczu, kiedy mówił o swoich
wielbicielach. Nie chciałem tego oglądać. Czasem modliłem się o powrót do dnia,
kiedy jeszcze nie wiedziałem o istnieniu Justina.
Życie jest beznadziejne.
-
Justin – zacząłem ponownie. – Ja nigdzie cię nie puszczę. Nie
pojedziesz na żaden koncert. Zrobię wszystko, by się nie odbył. Zaraz dzwonię
do organizatorów. Potem do mediów. Justin – zbliżyłem się do niego – nie
zagrasz tego koncertu.
Zuzanna
Jakie szczęście, że nie mieszkałam tak daleko jak Anka.
Powrót z Centrum na warszawską Wolę zajmował mi tak dużo czasu, że nie miałam
ochoty nawet uczyć się do zbliżającej za rok matury.
Będąc w mieszkaniu, z trudem doczołgałam się do laptopa.
Włączyłam go i zabrałam ze sobą do łóżka. Leżąc wygodnie, czekałam, aż wszystko
się uruchomi.
Uśmiechnęłam się, kiedy zobaczyłam, jak na tapecie ukazuje
się Justin Bieber. Byłam strasznie podekscytowana jego koncertem. Zostały
niecałe dwa tygodnie!
Odpaliłam internet i zalogowałam się na Twitterze. Pierwsze,
co rzuciło mi się w oczy, to wyskakujące co chwila nowe posty z nazwiskiem
piosenkarza, na którego występ czekałam. W dodatku, po lewej stronie, w tak
zwanych „Trends”, czyli rzeczach, o których mówiło najwięcej ludzi, widniało
słowo „Pray” a zaraz obok jego imię.
-
Cześć, córcia! – usłyszałam głos mojej mamy, która weszła do
mieszkania. Podniosłam oczy do góry i zobaczyłam, jak stanęła w progu.
Było w niej zawsze zbyt dużo energii. Ciągle się uśmiechała,
śpiewała, wrzeszczała, piszczała... Czasem miałam jej dość, ale podobało mi
się, że jest inna niż wszystkie mamy.
-
Co porabiasz? – zapytała.
Skaczę do basenu, mamo, nie widzisz?
-
Nic – odpowiedziałam z przekąsem. – A ty?
-
Wróciłam z pracy.
Och, serio, a myślałam, że ze stacji kosmicznej. Cóż za
zaskoczenie!
Zaśmiałam się.
-
Niesamowite – skomentowałam.
-
Dobra akcja, co? – dodała. – Zjesz coś?
-
Frytki – odpowiedziałam nagle.
Znikła z pola mojego widzenia.
-
Frytki? – spytałam samą siebie. – Czemu frytki? Mama pyta, czy
coś zjesz, a ty wybierasz coś, co masz prawie na co dzień?
Wróciłam jednak do przeglądania Twittera. Zamiast zapytać
którąś ze znajomych mi osób, co się stało, wpisałam w wyszukiwarkę nazwę
użytkownika Justina i kliknęłam enter. Ostatni wpis dotyczył koncertu w Paryżu.
„Merci
Paris! U r great. #BELIEVETour”*
Nic nowego. Ale coś musiało się stać. Przecież tysiące ludzi
nie pisałoby ot tak „#PrayJustinBieber”. Odszukałam w osobach, które
obserwuję Brandona Mixa. On musiał coś napisać. W przeciwnym razie, skąd inni
by się dowiedzieli?
I wtedy zobaczyłam coś, czego nigdy nie chciałabym zobaczyć.
Brandon Greenmore, pięć godzin wcześniej, napisał:
„Justin feels bad. This is the end of #BELIEVETour. Sorry guys bc you are the best
Beliebers in the world. #PrayJustinBieber”**
* "Merci Paris! U r great. #BELIEVETour" - "Dziękuję Paryż! Jesteście wspaniali #BELIEVETour"
** „Justin feels bad. This is the end of #BELIEVETour. Sorry guys bc you are the best
Beliebers in the world. #PrayJustinBieber” - "Justin czuje się źle. To koniec trasy Believe. Przepraszam wszystkich, ponieważ jesteście najlepszymi Beliebers na świecie. #ModlitwaDlaJustina
------------
Pisałam ten rozdział wcześniej w Wordzie,więc jeśli coś źle z czcionką to przepraszam.
Dużo nowych pomysłów pojawia się w mojej głowie nawet wtedy, gdy mam już skończyć rozdział. Kasuję go wtedy i piszę od początku. Tak było też tym razem. Dlatego nie sugerujcie się tym, że wcześniej napisałam "Już niedługo koncert" :)) Wtedy jeszcze nie wiedziałam, że zdarzy się to.
Przepraszam, że taki krótki. Postaram się coś napisać jutro.
KOCHAM WAS xx
KOCHAM WAS xx
PIERWSZA!!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńktoś musi.
UsuńJak ty to kurwa robisz ; o Zawsze. Zawsze!!
OdpowiedzUsuńoj,ale co?:(
Usuńpierwsza? boże dla was komentarzem jest 'pierwsza'? komentarz to opinia do tekstu i moim komentarzem jest to,że tekst jak zawsze cudownyyyy<3
OdpowiedzUsuńhahaha,kochana<3
Usuńszkoda mi justina, bo bardzo chciał zagrać ten koncert. ale brandon ma racje, żeby on nie zagrał na tym koncercie, bo serio coś może się stać.. a tego nikt nie chce..
OdpowiedzUsuńte całe opowiadanie, które piszesz jest niesamowite *o*
nie mogę się doczekać następnego rozdziału! <3
no,ale Justin serio jest kochany:( dziekuje bardzo <3 nastepny rozdzial juz jutro :*
Usuńta co musi urywać w najważniejszym momencie ! weź żal mi Cię *głos Domniki * :D a po za tym to kurde nie wiem który raz się powtórzę ale świetnie ! dawaj szybko nowy bo umrę do tego czasu ._.
OdpowiedzUsuńhaha no bo najlepsze emocje wtedy!! tym "żal mi Cię" przesadziłaś ahahahah :*
Usuńno właśnie mam takie emocje że nie wiem . (bardzo mądry tekst nie ma co ) . i "żal mi Cię " jest super :D
Usuńhaha, strasznie mi miło w takim razie :D:D
Usuńbardzo zrobiło mi się miło jak przeczytałam Twoją odpowiedź na mój komentarz. xx
OdpowiedzUsuńojejojejojej. Justin jest w okropnej sytuacji, jezu no, taki bezradny. Co za Brandon, ja rozumiem, zdrowie najważniejsze i tak dalej no ale... niech on pomyśli o polskich Beliebers zanim wyda wyrok o końcu Believe Tour.
Bardzo podoba mi się w Twoim opowiadaniu to, że przedstawiasz te wydarzenia z różnych punktów widzenia, to takie ciekawe.
No i ogólnie jest bardzo dobrze, krótko, to prawda, ale za to często, dzięki czemu umilają więcej dni :)
@_ifancyjustin
to mi jest miło, kiedy czytam Twoje komentarze, kochana! oj, zobaczysz, co Justin odwali jutro... szkoda gadać haha :D buziaki!
UsuńJUTRO? to mi się podoba, haha.
Usuńno to czekamczekam :*
na pewno Cię powiadomię :*
Usuńtwoj tekst jest zawsze perfekcyjny. Nie wiem jak to robisz ale chce sie dowiedziec. Koxham twoje opowiadabnie <3333
OdpowiedzUsuńnawet nie wiecie jak mi miło kiedy czytam coś takiego <3
UsuńGENIALNY *_*
OdpowiedzUsuńogromny buziak dla Ciebie <3
Usuń