niedziela, 12 maja 2013

1.

Anna

Cholera, warknęłam w myślach.
Dlaczego ta szkoła musi być taka upierdliwa, żałosna, beznadziejna, niepotrzebna? Życie jest do dupy. Szkoła jest do dupy. Życie w szkole jest do dupy.
Jeszcze jakby tego było mało, zadzwonił mój telefon. Muzyka amerykańskiego rapera rozbrzmiała mi w uszach. Zatłoczony autobus w piątkowe popołudnie jest najmniej przyjemnym miejscem do rozmawiania przez komórkę. Jednak gdy zobaczyłam na wyświetlaczu imię "Zuza", musiałam odebrać.
- Tak? - spytałam.
- No hej, księżniczko - powiedziała pełna entuzjazmu moja przyjaciółka.
- Stało się coś?
- Dlaczego?
- Bo dzwonisz pięć minut po tym, jak wysiadłaś z autobusu. Ja jeszcze jadę.
- Słyszę - zaśmiała się. - Nic się nie stało, stęskniłam się.
Pokręciłam głową z niedowierzaniem.
- Zuzka, nie mam ochoty...
- Masz ochotę. Zgadnij, kto przyjeżdża do Warszawy w czerwcu.
- Elvis Presley? - podałam nazwisko, które jako pierwsze przyszło mi do głowy.
- Elvis nie żyje - burknęła. - Justin Bieber!
Westchnęłam i od razu pomyślałam o swojej młodszej o trzy lata siostrze, zakochanej po uszy w Kanadyjczyku.
- Mam się cieszyć? Wiesz, że go nie słucham.
- No i co? To Justin! Mam nadzieję, że pójdziemy razem.
Parsknęłam śmiechem odrobinę za głośno. Starsza pani siedząca obok spojrzała na mnie spode łba.
- Nie mam ochoty wydawać pieniędzy na jakiegoś rozkapryszonego i samolubnego dzieciaka, który w minutę zarabia więcej, niż moi rodzice przez całe życie.
- Ja idę - powiedziała z entuzjazmem. - I tobie też radzę. Tego nie można przegapić, Anka!
- Jedyną piosenkę, jaką znam, to "Baby" śpiewane jak tytułowa baba, czyli piskliwym głosem.
- Jesteś beznadziejna - zaśmiała się. - Angielski to nie jest twoja mocna strona.
- Cieszę się, że znam tytuły wszystkich piosenek Eminema z płyty Recovery.
- Reco... co? - wyobraziłam sobie, jak wytrzeszcza oczy. - Nieważne. Widzimy się w poniedziałek.
- Mam nadzieję - powiedziałam bez entuzjazmu, więc szybko dodałam: - Kocham cię, Zizi.
- Ja ciebie nie, Ania.
Pokręciłam głową i westchnęłam głośno z uśmiechem. Rozłączyłam się. Chowając telefon do szkolnej torby, usłyszałam, jak starsza pani pyta:
- Jesteś lesbijką, że mówisz do swojej koleżanki, że ją kochasz?
Jestem kurwa wszystkim, pomyślałam, ale nie powiedziałam tego głośno. Zamiast tego udałam, że nie zwracam na nią uwagi i włożyłam do uszu słuchawki. Amerykański rap to było jedyne, czego mi brakowało.

Po godzinie byłam już w Piasecznie.
Nasz dom stał przy jednej z przyjaznych uliczek, z daleka od zgiełku i hałasu. Był jednopiętrowy,. Miał taras z tyłu, którym wychodziło się po schodkach prosto na doskonale przystrzyżoną trawę, piękne drzwi, garaż i forsycje, które rosły przy bramie.
Kiedy dotarłam do furtki, zadzwoniłam domofonem i chwilę później moja siostra Ewa otworzyła mi drzwi.
Miała piętnaście lat, lecz czasem przypominała mi ośmiolatkę. Wiecznie naburmuszona, obrażalska i słodka jak księżniczka. Kochała jaskrawe kolory i nie mogła wyjść z domu bez tony tapety na twarzy. Przez swoje metr siedemdziesiąt uważała, że jest dorosła, chociaż jak dla mnie, zawsze była niska.
- Hej - rzuciła przez ramię, odchodząc do swojego pokoju.
Pokój mój i Ewy oraz łazienka znajdowały się na górze. Salon rodziców był na dole, razem z kuchnią i sauną, która i tak była nam niepotrzebna.
- Hej - odpowiedziałam, trochę za późno.
Zanim weszłam do kuchni, już usłyszałam dźwięk głosu Justina Biebera. Moja siostra go wręcz czciła.
Przeklęłam w myślach.
Co, do cholery, w nim jest?
Z salonu wyszła moja mama. Była to zgrabna jak na swój wiek kobieta, z mnóstwem gładkich włosów na głowie. Prawie zawsze się uśmiechała. Miała na sobie wytarte szare dresy i fioletową koszulkę. Pewnie odpoczywała po pracy, pomyślałam.
- Hej, córcia - powiedziała.
- Hej, mamcia - rzekłam i wyciągnęłam z lodówki butelkę wody mineralnej.
- Jak w szkole?
- Całkiem.
Podeszła do mnie i również się napiła.
- Jest sprawa - zaczęła. - Koncert Justina Biebera...
Podniosłam ręce do góry.
- Błagam, mamo, ty też?!
Dotknęła palcem moich ust na znak, abym milczała.
- Twoja siostra już zamówiła bilety. Nie puszczę jej jednak samej.
- I? - czekałam na wytłumaczenie.
- Pojedziesz z nią.

------------------------------------------------------------------------------------------------------
Pierwszy rozdział, od czegoś trzeba zacząć. Dziękuję za komentarze przy wprowadzeniu i za liczbę odwiedzin :) Już wiem, że jesteście wielcy.
Jeśli ktoś chce, bym go informowała, wystarczy napisać. Buziak!

17 komentarzy:

  1. Ciekawie, inne niz wszystkie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Tresc miazdzy, masz ciekawy styl pisania. Ale popracuj nad szata graficzna bo oczy bola od czerwieni :(

    OdpowiedzUsuń
  3. świetny rozdział . :) Ciekawie się zapowiada :D dodawaj szybko nowy ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. taktak, też myślę że grafika mogłaby być lepsza, ale treść mi się podoba. Bardzo ciekawe że główna bohaterka nie lubi Justina, serio. Czekam oczywiście na kolejny rozdział ;*
    @_ifancyjustin

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już zmieniłam grafikę. Cieszę się ze się podoba, będę powiadamiać o nowym rozdziale :*

      Usuń
  5. łOOO jak ty cudniee piszesz , tylko pozazdrościć <3 3!

    OdpowiedzUsuń
  6. super tekst, mam tylko nadzieję,że będzie trochę więcej emocji ;p ale spoko,wiem,ze to dopiero poczatki,mam nadzieje,ze nie zrezygnujesz.Powodzenia!

    OdpowiedzUsuń
  7. ładne i ciekawe, że główna bohaterka nie lubi biebsa <3

    OdpowiedzUsuń
  8. jest naprawdę dobrze, przeczytam pozostałe rozdziały :)

    OdpowiedzUsuń
  9. zaczyna się ciekaiw z chęciom czytam dalej

    OdpowiedzUsuń
  10. Na początku myślałam, że będzie takie same jak inne, ale zapowiada się naprawde świetnie :)

    OdpowiedzUsuń