wtorek, 20 sierpnia 2013

24.

Ewa

Zegar wybił pierwszą w nocy. Wskazówki zaczęły tykać nieprzyjemnie, co zbudziło mnie ze snu. Szybko tego pożałowałam.
Znajdowałam się wciąż w tym samym miejscu, co poprzedniego wieczoru. Przykuta do łóżka oddychałam ciężko, czując na skórze pieczenie, wywołane nowym zastosowaniem żyletki.
Moje życie było beznadziejne.
Ja, kochająca Justina przez całe życie - bo czasy, kiedy jeszcze nie znałam tego chłopaka, są dla mnie niczym - muszę mieszkać z osobą, która wręcz go nienawidzi. Albo przynajmniej tak mi się wcześniej wydawało. Przez tyle lat znosiłam jej zamiłowanie do amerykańskiego rapu i mnóstwa raperów, których musiałam słuchać, gdy zostawałam z nią sam na sam. Nie przeszkadzało mi to. Miała własne upodobania i pasje. Tak jak ja.
Nigdy bym się nie spodziewała, że będzie spać w jednym łóżku z Justinem Bieberem, moim natchnieniem, inspiracją i szczęściem. To ona, a nie ja, widniała na jego najnowszym zdjęciu na Twitterze. Moja siostra.
Nienawidziłam jej.
Odchyliłam kołdrę i z latarką w ręce podeszłam do szuflady. Pod bielizną ułożoną w rządek, znalazłam żyletkę.
Pora zacząć rytuał, pomyślałam i wyjęłam ostrze.

Justin

Kiedy pierwsze słoneczne promienie dosięgnęły mojego policzka, automatycznie przekręciłem się w ich kierunku i otworzyłem zaspane oczy. Choć po części się tego spodziewałem, to niezmiernie się ucieszyłem, gdy zobaczyłem Annę. Oddychała spokojnie, zwrócona twarzą do mnie, z zaciśniętymi powiekami.
Moja wspaniała, słodka Ane. Gdyby ktoś powiedział mi miesiąc temu, że spotkam kogoś takiego jak ona, nie uwierzyłbym, bo przecież ideały nie istnieją. Więc jakim cudem jeden z nich leży przede mną?
Anna była wyjątkowa. Już sam fakt, że w ogóle nie cieszyła się na wieść spędzenia ze mną kilku dni czynił ją niezwykłą. Ane - choć to może zbyt banalne porównanie - była jak kwiat. Każdy płatek już osobno jest piękny, ale kiedy się je złączy, powstaje coś niesamowicie perfekcyjnego.
Dziewczyna poruszyła się, lekko przeciągając. Mimo tego, że jeszcze nie widziałem jej nagiej, jej ciało bardzo mi się podobało. Nie była typem modelki - sterczące pośladki, wystające żebra, widoczne kości policzkowe. U Anny dostrzegałem zgrabne uda, płaski brzuch i jędrny tyłek. Pierwszy raz w życiu spotkałem kogoś, kto nie był chudym kościotrupem, tylko niesamowicie seksowną kobietą.
Wślizgnąłem rękę pod kołdrę i odnalazłem biodro Anny. Położyłem na nim dłoń, na co dziewczyna wzdrygnęła się i obudziła.
- Cześć, piękna - powiedziałem, podnosząc się i opierając na łokciu.
Ułożyła się wygodnie na plecach i uśmiechnęła, pokazując zęby.
- Hej - zamruczała.
Och, warknąłem w myślach, czemu mnie tak kusiła?!
Pochyliłem się i złożyłem pocałunek na czubku jej nosa. Gdy nie poczułem sprzeciwu, zjechałem wargami niżej i złączyłem nasze usta. Kontynuowałem, schodząc do szyi. Zacząłem ją lizać i ssać, słysząc głębokie westchnięcia Anny. Kręciłem językiem kółka, gryząc skórę, podnosząc ją zębami i opuszczając tak, że po kilku sekundach zostawiłem tam czerwono-fioletowy ślad wielkości pestki dojrzałej śliwki.
- To bolało - skomentowała groźnie Ane, gdy opadłem na poduszkę. Widząc moje spojrzenie, dodała: - Co wcale nie znaczy, że nie było przyjemne.
Uśmiechnąłem się pod nosem, licząc, że zaraz mi się odwdzięczy.
- Nie ma to jak dobrze rozpocząć dzień - powiedziałem.
Anna westchnęła i nagle skamieniała. Z każdą sekundą uśmiech znikał jej z twarzy.
- Który dzisiaj? - spytała, siadając na łóżku.
Wzruszyłem ramionami.
- Dwudziesty szósty, a co?
Podskoczyła i wyswobodziła się z oplatającej jej stopy kołdry.
- Cholera! - wrzasnęła.
- Co? - zaśmiałem się, choć widząc jej zdenerwowanie, nie powinienem tego robić.
W pośpiechu otworzyła szafę i zaczęła rozrzucać po pokoju własne ubrania.
Znalazła czarną spódnicę i ściągnęła spodnie od piżamy, by móc ją włożyć. Podciągnąłem się na łokciach, widząc jej pośladki i mimo, że były ukryte pod czerwonymi koronkowymi majtkami, zrobiło mi się gorąco. Nie było mi jednak dane cieszyć oczu dłużej niż przez dwie sekundy. Anna zasunęła spódnicę dopiero po tym, jak włożyła pod nią zapinaną białą bluzkę z eleganckim kołnierzykiem.
- Jezu - westchnęła, patrząc na swoje piersi.
Odwróć się, pomyślałem.
- Coś nie tak? - spytałem drżącym głosem.
Pokręciła przecząco głową.
- Mam czerwoną bieliznę i białą bluzkę. Można mi pogratulować.
Zaśmiałem się.
Anna wyciągnęła z szuflady biały stanik. Nie znałem się, lecz miseczki były dla mnie o połowę krótsze, niż powinny.
- Masz zamiar w tym iść? - zapytałem, podchodząc do niej i wskazując na to, co trzymała.
- Tak - opowiedziała szybko i zanim się zorientowałem, była już w łazience.
Pół minuty później wyszła ze spiętymi w wysokiego, ściśniętego koka włosami. Była już przebrana. Przez cienki materiał bluzki dostrzegłem biustonosz, którego miseczki zakrywały piersi tylko do sutków. Na szczęście, z nimi włącznie. Choć to i tak mnie nie satysfakcjonowało.
- Nie pójdziesz tak ubrana - powiedziałem stanowczo.
- Słucham? - uniosła brwi i minęła mnie, by wrzucić piżamę do szafy.
Zdałem sobie sprawę, że moje argumenty nic nie pomogą.
- A właściwie - spojrzałem w jej kierunku - gdzie się wybierasz?
- Zakończenie roku, Justin. - Westchnęła. - Ludzie w galowych strojach gromadzą się w szkole, ażeby uczcić początek wakacji.
- Wiem, co to jest - burknąłem.
- Nie byłabym tego taka pewna - powiedziała, zapinając sobie na nadgarstku bransoletkę. - Taka gwiazdunia jak ty już chyba zapomniała, co to jest zakończenie roku.
Zamarłem i pokręciłem przecząco głową. Nic jej nie odpowiedziałem. Zamiast tego odwróciłem się na pięcie i sięgnąłem za klamkę od drzwi pokoju. Zanim jednak wyszedłem, poczułem, jak dziewczyna dotyka mojego ramienia. Stanęła przede mną i wspięła się na palce. Była taka bezbronna, gdy mnie wtedy pocałowała.
- Nie wiesz, ile bym oddał, by choćby na jeden dzień wrócić do szkoły.
- Wiem - szepnęła i wepchnęła mnie z powrotem do pokoju. - Mam coś dla ciebie.
Skierowałem za nią swój wzrok, obserwując, jak klęka i wyciąga spod łóżka czarną torbę podróżną.
- Wewnątrz są ubrania dla ciebie - wyjaśniła, bez trudu podnosząc bagaż i podając mi go.
Nie spodziewałem się tak ogromnej ciężkości.
- Ubrania? - spytałem, zaglądając do środka. Zobaczyłem rzędy poskładanych koszulek, koszul i spodni. - Od kogo?
Anna popatrzyła na mnie z uśmiechem i poklepała po ramieniu.
- Przebierz się w coś, czekam na dole.
- Mam iść z tobą? - zatrzymałem ją w progu, lecz nic już nie odpowiedziała.
Zostałem sam. Po kilkunastu minutach poszukiwań wyciągnąłem z torby jasnoniebieską koszulę i czarne spodnie. Włożyłem dokumenty do kieszeni. Uśmiechnąłem się pod nosem. W głowie miałem pewien plan.

Anna

Justin był niesamowity.
Obserwowałam go, kiedy wdychał głośno powietrze w swoje płuca, opierając dłonie o kierownicę. Nadal nie mogłam uwierzyć, że tu siedzieliśmy. Wystarczyło tylko kilka uśmiechów do mojej mamy, pokazanie prawa jazdy ojcu oraz nienaganny pokaz umiejętności przed domem.
Dzięki temu siedziałam w samochodzie moich rodziców z Justinem Bieberem, zupełnie sama i podekscytowana tym, że to właśnie on miał mnie zawieźć na szkolny parking.
- Denerwujesz się? - spytał, nadal na mnie nie patrząc.
- Odrobinę - odparłam, naciągając spódnicę niżej. - Skręć w lewo na światłach, a potem prosto do skrzyżowania.
Justin pokiwał głową i zastosował się do moich poleceń.
- Co właściwie będę miał tam do roboty? - spytał.
- Chcesz ze mną wejść do środka?
Uniósł brwi.
- Żebyś mogła pochwalić się mną przed koleżankami?
Skrzyżowałam ręce na piersi i odwróciłam głowę w stronę szyby. Co za dupek!
Chwilę później poczułam jego dłoń na moim udzie.
- Przepraszam - szepnął z uśmiechem. - Wiem, że taka nie jesteś.
Przymknęłam oczy.
- W prawo i na rondzie w drugie lewo.
- Gdzie się tego nauczyłaś?
Spojrzałam na niego zdziwiona.
- Czego?
Przełknął ślinę.
- Dobrze mówisz po angielsku. Ciekawe, kto cię tego nauczył.
 Przypomniałam sobie, jak poprzedniego dnia opowiedziałam mu o moim zagrożeniu z tego języka, na co on zaczął uczyć mnie podstawowych słówek. Było to na tyle zabawne, że kazał mi powtarzać po nim tylko komplementy, takie jak: "Uważam, że jesteś najprzystojniejszy" albo "Nie ma lepszego piosenkarza od ciebie". Cholernie upierdliwy dupek.
Przez resztę drogi milczeliśmy, obserwując Warszawę. Widziałam, jak Justin się nią zachwycał. To było jak podziwianie turysty, który pierwszy raz odwiedził wymarzone miasto.
Wreszcie dojechaliśmy do bram szkoły. Justin zaparkował Toyotę na wolnym miejscu parkingowym i wysiadł. Szybkim krokiem podążył w moją stronę i otworzył mi drzwiczki.
Zaśmiałam się głośno.
- Jak w bajce.
Justin zignorował tę uwagę. Chwycił moją dłoń i pociągnął w stronę wejścia. Słońce oświetlało nasze sylwetki idące przez szkolny dziedziniec. Widziałam spojrzenia innych. Miałam je gdzieś. Chciałam przeżyć ten dzień w spokoju, bez wścibskich uwag.
Domyślałam się jednak, że z najsławniejszym nastolatkiem u boku będzie to trudne.
Justin wyprzedził mnie i uchylił drzwi. Kiedy weszłam, wsunął się do środka tuż za mną.
Tłum uczniów ubranych w galowe stroje pędził w stronę sali gimnastycznej. Nie lubiłam tego sztucznego tłoku i zamieszania.
Spojrzałam na Justina, który nie odrywał ode mnie wzroku. Czułam się przy nim niesamowicie ważna.
Uśmiechnęłam się, na co on ujął w dłonie mój podbródek i nachylił się, ale zrobiłam unik. Zaśmiał się cicho.
- Co z panią, pani Miller?
Pokazałam mu język i skierowałam się na halę. Brnąc przez tłum, słyszałam szepty, gwizdy i pomrukiwania.
Nienawidziłam tych osób. Byłam przez nich poniżana tyle razy, że wszystkie wspomnienia wracały jednym pstryknięciem palca. Nie zwracałam na nich uwagi nawet wtedy, kiedy mi dokuczali. Lubiłam czuć się dumna. Lecz moja postawa zdradzała nawet przede mną, jak słaba jestem wewnątrz.
Sala gimnastyczna była potężnym pomieszczeniem z narysowanymi liniami boiskowymi na środku i wiszącymi koszami do koszykówki na wszystkich czterech ścianach.
Podczas zakończenia roku w centralnym miejscu ustawiono podest służący jako scena dla przemawiających, a pod nim znalazło się kilkanaście rzędów składanych krzeseł, które z łatwością zostały już zajęte przez większość zgromadzonych.
Wiedziałam, że nie będę musiała iść po świadectwo, toteż zatrzymałam się z Justinem pod ścianą. Mruknęłam ciche "cześć" do osób, które widząc z kim przyszłam, stwierdziły, że muszą być dla mnie miłe. Co za fałszywość.
Rozglądałam się dookoła i podle uśmiechałam do gapiów, którzy nie mogli oderwać wzroku nie tyle ode mnie, co od Justina.
"On jest mój, suki", pragnęłam krzyknąć, lecz w porę oprzytomniałam. Czy Justin naprawdę był już mój? Czy miłe słówka i czułości można traktować jako przynależność do kogoś?
I wtedy to usłyszałam.
- Za niesamowite osiągnięcia sportowe w tym roku szkolnym, Anna Miller - wyczytał dyrektor.
Słucham? Osiągnięcia sportowe?
Poczułam ciepły oddech Justina przy moim uchu.
- Idź - powiedział. - Wszyscy się gapią.
Och, serio? Zupełnie nie zauważyłam setek par oczu, wlepionych we mnie jak dżem.
Postawiłam pierwszy krok i tym sposobem miałam do pokonania o wiele mniej odległości. Podniosłam stopę ponownie. I znowu. Moje nogi były jak z waty. Szłam na swoich obcasach, jakbym robiła to pierwszy raz w życiu. Obłęd!
Dotarłam do mety w kilka sekund, chociaż dla mnie były to długie lata.
- Gratuluję - powiedział pięćdziesięcioletni mężczyzna, wręczając mi dyplom. Kiwnęłam głową, dziękując. Nawet nie spojrzałam na kartkę. Chciałam jak najszybciej wrócić na miejsce.
Odchodząc, zerknęłam na Justina. Uśmiechał się łobuzersko, obserwując mnie w ruchu. Cholera, nie chciałam wiedzieć, jak bardzo mnie pragnął.
Wróciłam z lekkim zakłopotaniem i od razu stanęłam plecami do chłopaka. Na szczęście właśnie zaczął się występ szkolnej grupy tanecznej, więc wreszcie oderwano ode mnie wzrok. A ja rozluźniłam się, patrząc na kulawe kroki moich znajomych. Nie wiedziałam, jakim cudem dostali się do zespołu.
Justin położył ręce na moich biodrach, ale szybko je strąciłam. Nie chciałam scen.
Uroczystości skończyły się kilkanaście minut później. Ludzie zaczęli opuszczać budynek, więc postanowiłam zrobić to samo.
Pociągnęłam za sobą Justina w taki sposób, jakbym bała się, że stracę go na zawsze.
Rozglądałam się po bokach, szukając wzrokiem Zuzy, lecz nigdzie jej nie było. Pomyślałam, że zadzwonię do niej jutro, by wszystko obgadać, a przede wszystkim się spotkać. Tęskniłam za nią.
Przy samochodzie zatrzymała nas grupka pięciu dziewczyn, ciągnących Justina za ramiona i skrawki koszuli. Znałam je z widzenia, ale już po samym wyglądzie mogłam stwierdzić, że nigdy się nie zaprzyjaźnimy.
Jedna z nich, tleniona blondynka, wyciągnęła przed siebie telefon komórkowy i zrobiła zdjęcie, czekając, aż reszta otoczy mojego chłopaka. Uszczęśliwione, odeszły w podskokach.
- Wsiadaj - ponagliłam Justina, widząc inne grupki zmierzające w naszym kierunku.
Wykonał moje polecenie bez żadnego oporu i odpalił gaz. Z piskiem opon opuściliśmy parking.
Usłyszałam gwizdy.
- To nie było konieczne - mruknęłam, zapinając pas.
Wzruszył ramionami.
- Sława - rzekł, patrząc w niebo, jakby głęboko się nad czymś rozmyślał. Po chwili wskazał na mój dyplom. - Co tam masz?
Dopiero teraz zwróciłam na niego uwagę.

Za wybitne osiągnięcia sportowe 
w roku szkolnym 2013/2014
Annie Miller 

- Wyróżnienie za sukcesy sportowe.
Justin przygryzł dolną wargę.
- Skoro jesteś taka gibka, możemy to później wykorzystać.
Prawie zwymiotowałam, kiedy puścił mi oczko.
- Jesteś obrzydliwy! - krzyknęłam.
Patrząc na niego, powracały do mnie wszystkie wspomnienia z przeszłości, gdy przeklinałam jego imię albo wyzywałam od naburmuszonych gwiazdek, robiących wszystko dla kasy.
Nie mogłam przywyknąć do tego, że jechałam z tym człowiekiem w jednym samochodzie. Że byłam jego dziewczyną. Chyba.
Moje życie zmieniło się diametralnie w przeciągu kilku tygodni. Byłam tego pewna.

-------------
What the hell, wreszcie skończyłam, jeden z najnudniejszych rozdziałów w historii Bieberowskich fanfictions.
Pociesza mnie jedynie fakt, że następny będzie lepszy, bo będzie się działo, a co najlepsze, wszystko zacznie się od czerwonej czcionki. If you know what I mean.
Bardzo dziękuję za to, jak mnie przyjęliście. To miłe wrócić po dwóch miesiącach do takiego grona czytelników.
Kocham Was.

xox Wera

58 komentarzy:

  1. jaki nudny? jesteś chora czy co? ŚWIETNY ROZDZIAŁ KOCHAM CIĘ <33333

    OdpowiedzUsuń
  2. cudowny jest <3 dsfhakhfdb grupka 5 dziewczyn ? ciekawe kogo masz na myśli XD haha
    czekam na nowy :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hahaha błagam Cię, myślałam że nie zauważysz okej. dziękuję :*

      Usuń
  3. wcale nie nudny, genialny jak zawsze fsjdkljskl @MIKSIAAA

    OdpowiedzUsuń
  4. wcale nie nudny. dziękuję dobranoc.

    OdpowiedzUsuń
  5. nie jest nudny, jest wspaniały!

    OdpowiedzUsuń
  6. ale świetny omg

    OdpowiedzUsuń
  7. najlepszy blog jaki czytałam

    OdpowiedzUsuń
  8. mogę Cię poprosić tylko o jedno? NIE PRZESTAWAJ PISAĆ!

    OdpowiedzUsuń
  9. o jezusie :) cudowne

    OdpowiedzUsuń
  10. ahaha, Justin jaki napalony :D

    OdpowiedzUsuń
  11. to opowiadanie jest po prostu genialne!

    OdpowiedzUsuń
  12. kiedy czytam to opowiadanie, czuję się tak jakbym czytała jakąś książkę. wszystkie słowa są tak doskonale dobrane i w ogóle chfvejklwgh

    OdpowiedzUsuń
  13. to opowiadanie jest fcuj wciągające :D

    OdpowiedzUsuń
  14. szczerze, to słabe.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. piszesz jej że ma słabe opowiadanie ale nie umiesz tego racjonalnie wyjaśnić? brawo xD

      Usuń
    2. przyjmuję krytykę, ale uzasadnioną :)

      Usuń
  15. kocham Cię za to <333

    OdpowiedzUsuń
  16. hahaha Anka jaka sportsmenka xD i rozwalił mnie tekst że wypróbują to z Juistinem :D

    OdpowiedzUsuń
  17. hahahahaah :D dobry rozdział :D lubie napalonego justina

    OdpowiedzUsuń
  18. zabieram się do czytania :)

    OdpowiedzUsuń
  19. boże jak to robisz?! CUDOWNE!

    OdpowiedzUsuń
  20. Wow, jestem pod wrażeniem, że tak szybko dodałaś, ale to dobrze ;) co ty opowiadasz, rozdział wcale nie jest nudny, czytałam o wiele bardziej nudne rozdziały :p myślę że anna powinna porozmawiać z ewą i to naprawdę szybko :c czerwona czcionka? Mhmmm hahaha ;D czekam na następny @whitegoody

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. czerwona czcionka i wszystko jasne haha, dziękuję za komentarz <3

      Usuń
  21. bardzo fajny rozdział a nie nudny :)
    mam nadzieje że Ewa nic sobie nie zrobi gorszego :/

    nie moge doczekać się kolejnego :***
    pozdrawiam
    życzę weny
    p.s. a my się cieszymy że po 2 miesiąc mogliśmy znowu poczytać wspaniałe opowiadanie <3<3<3

    Anana

    OdpowiedzUsuń
  22. Świetny rozdział, jestem pod wrażeniem. Bardzo mi się podoba to opowiadanie, a nie mam wielu ulubionych. Jestem pewna, że w przyszłości będziesz wielką pisarką. Tylko tak dalej! :)
    Przepraszam za taki krótki komentarz, ale jakoś dzisiaj nie mam głowy do tego, ale rozdział jak najbardziej na plus! Obiecuję, że następnym razem tak ci się rozpiszę, że będziesz miała lekturę, haha. Życzę weny, @villiars <3

    OdpowiedzUsuń
  23. boże jfbwerk <z33

    OdpowiedzUsuń
  24. Wczoraj zaczęłam czytać opowiadanie i powiem Ci szczerze, że jestem zauroczona!

    OdpowiedzUsuń
  25. utrzymujesz dobry styl, zero powtórzeń ani nic, uwielbiam to opowiadanie

    OdpowiedzUsuń
  26. gdy kiedyś wydasz jakąś książkę, nieważne, czy będzie o Justinie, czy o kimś innym - przeczytam ją od razu!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. miałam pisać podobny komentarz, kiedy pojawił się ten :) serio, ja też się dołączam i chcę twoją książkę!

      Usuń
    2. jeju, jakie to miłe, dzięki :')

      Usuń
  27. Cieszę się, że w końcu wróciłaś do pisania tego opowiadania, bo jest to najlepsze polskie fan fiction :D Nie mogę się doczekać kolejnych rozdziałów! :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nawet nie wiesz ile takie słowa dla mnie znaczą, Boże Święty, dziękuję!

      Usuń
  28. Twoje opowiadanie przedstawia chyba to co kazda belieber chcialaby przezyc (no procz nie bycia belieber i ciecia sie siostry) :) czekam na nowy rozdzial!
    @jdbskindacrazy

    OdpowiedzUsuń