Justin
Usłyszałem ciche
mruknięcie. Automatycznie otworzyłem oczy.
Przez chwilę nie byłem
pewien, gdzie jestem. Zapach smażonych naleśników drażnił bardzo moje nozdrza,
szczególnie, że byłem okropnie głodny. Ostre światło słoneczne wpadało do
pokoju, oświetlając łóżko, na którym spałem.
Nie sam.
Podskoczyłem, gdy
zobaczyłem, że przytulona w moją pierś Anna śpi smacznie i najwyraźniej nie
zamierza się budzić.
Obejmowałem ją
ramieniem zadziwiająco mocno, więc zaskoczyłem się, że jeszcze oddychała.
Poluzowałem uścisk i westchnąłem głęboko. Moje uniesienie klatki piersiowej
spowodowało, że Anna drgnęła.
Ziewając, odsunęła się
ode mnie i opadła na poduszkę obok.
-
Dzień dobry – powiedziałem, nachylając się nad nią i całując w
policzek.
Uśmiechnęła się czule i
spojrzała na mnie kątem oka. Jej brązowe włosy ułożyły się wokół jej głowy.
Mimo zaspanych oczu wyglądała przepięknie. Nigdy nie spodziewałbym się, że tak
może wyglądać kobieta po przebudzeniu. Chociaż, może tylko ona tak wyglądała?
-
Cześć – odparła, przeciągając się.
-
Jak się spało? – spytałem, podciągając się i opierając obok
niej na łokciu.
Przełknęła głośno
ślinę.
-
Całkiem... dobrze – odparła ze zdziwieniem. – W sumie to
zaskakujące.
Zmarszczyłem czoło.
-
Dlaczego?
-
Pierwszy raz spałam z... chłopakiem – zarumieniła się,
odwracając ode mnie wzrok.
Zaśmiałem się i
chwyciłem jej podbródek, by ponownie na mnie spojrzała.
-
Ja też pierwszy raz spałem z dziewczyną – przyznałem i
widziałem, że dodało jej to otuchy, ale również mocno zdumiało.
-
Myślałam, że Justin Bieber często sypia z kobietami.
Spoważniałem.
-
Pierwszy raz spałem z dziewczyną, nie wykonując żadnych
czynów, takich jak seks. Rozumiesz? – kiedy pokiwała głową, ciągnąłem dalej: -
Pierwszy raz czegoś takiego doświadczyłem. I cieszę się, że właśnie z tobą.
Również podparła się na
łokciu, odwracając w moją stronę.
-
Ja też się cieszę, że byłeś moim pierwszym chłopakiem, z
którym spałam w łóżku, w dodatku w moim pokoju – stwierdziła i zastanowiła się
nad czymś przez chwilę. – A... Czy był ktoś, z kim... no wiesz...
-
Uprawiałem seks? – dokończyłem za nią. – Tak, był ktoś, kogo
teraz źle wspominam, ponieważ mnie oszukał.
-
Opowiesz mi o tym? – zapytała zachęcająco.
Westchnąłem głęboko.
-
Jeśli tylko chcesz... Poznałem ją dawno temu na imprezie, ale pamiętam to
dokładnie, ponieważ nic nie wypiłem. Zresztą, chyba nie było mi wolno, ponieważ
nie byłem jeszcze pełnoletni. Ani sławny. Była siostrą cioteczną mojego
przyjaciela z podwórka. Przyjechała na weekend. Zakochałem się w niej po uszy.
Potem moja kariera rozwinęła się w zawrotnym tempie.
-
Ona cię kochała?
-
Najwyraźniej tak. I ja ją też. Ogromnie bardzo.
Nic więcej nie
powiedziałem.
-
I jak to się skończyło? – spytała po chwili.
-
Zdradziła mnie.
Anna kaszlnęła.
-
Zdradziła? Tak po prostu? Musiałeś czuć się podle.
-
Skąd wiesz?
Ponownie się
zarumieniła. Mimo okoliczności, bardzo mi się podobało, gdy jej policzki
przybierały różowy kolor.
-
Bo ja również się tak czułam.
-
Chcesz mi opowiedzieć?
-
Tak – przełknęła ślinę. – Ja również go kochałam. Był cudowny,
zabierał mnie wszędzie, opiekował się mną. Niedawno dowiedziałam się, ze chciał
mnie wykorzystać.
Poczułem, jak wzbiera
się we mnie czysta nienawiść do tego chłopaka. Jak można skrzywdzić taką
bezbronną osobę?
-
Czy miał na imię Piotrek?
-
Skąd wiesz? – zdziwiła się.
Tym razem to ja się
zarumieniłem.
-
Czytałem twój pamiętnik.
Zacisnąłem mocno
powieki, spodziewając się jakiegokolwiek ataku z jej strony. Nic takiego się
jednak nie wydarzyło. Kiedy otworzyłem oczy, spostrzegłem, że Anna oparła się o
poduszkę i zaczęła płakać.
Ten widok ścisnął moje
gardło i serce, więc wsunąłem prawą rękę pod jej plecy i uniosłem ją lekko tak,
by mogła się do mnie przytulić.
-
Przepraszam – szepnąłem, chociaż nie byłem pewien, czy płacze
z powodu pamiętnika.
-
To nie twoja wina – załkała. – Byłam idiotką. Ja jestem idiotką.
Nie zasługuję na ciebie.
Odchyliłem się od niej
i ująłem jej twarz w dłonie.
-
Anna, jesteś cudowna i nigdy nie pozwól, by ktoś wmówił ci coś
innego. Znam cię zaledwie kilka dni, a już wykazałaś się niesamowitą odwagą i
poświęceniem. I w dodatku ta dzisiejsza noc... Zależy mi na tobie.
Jej oczy ponownie
wypełniły się łzami. Dlaczego płakała? Nie powinna płakać. Żadna kobieta nie
powinna płakać. To prawdziwego mężczyznę doprowadza do szaleństwa.
-
Cicho – szepnąłem, nachylając się i całując spływające po policzkach
krople. – Jestem tu.
Widząc, co robię,
przestała. Wtuliła się we mnie, wciągając mój zapach.
Trwaliśmy w tej pięknej chwili przez kilka minut, po czym odsunęła się ode mnie i wstała szybko. Z trudem hamowałem się, by nie patrzeć na jej tyłek, cudownie wyglądający w obcisłych szortach.
Trwaliśmy w tej pięknej chwili przez kilka minut, po czym odsunęła się ode mnie i wstała szybko. Z trudem hamowałem się, by nie patrzeć na jej tyłek, cudownie wyglądający w obcisłych szortach.
Podniosła z szafki
gumkę do włosów i splotła je nią, wykonując to bardzo szybko. Ciągle ją
podziwiałem, nawet gdy wchodziła do łazienki.
Była niesamowita.
Anna
Zamykając za sobą
drzwi, odetchnęłam z ulgą. Nie wiedziałam dlaczego, ale Justin mnie przerażał.
Myślałam, że sławne osoby robią wokół siebie niepotrzebny szum, a tak naprawdę
są pustymi gwiazdkami. Justin był inny – i właśnie tego się bałam.
-
Powinnaś zapukać – usłyszałam za sobą.
Odwróciłam się na
pięcie i dostrzegłam Ewę stojącą przy umywalce i nakładającą na twarz tonik.
Miała kamienny wyraz twarzy.
-
Przepraszam – przyznałam i podeszłam do niej. – Jak tam?
Prychnęła.
-
Czemu nie przyszłaś do mnie w nocy?
Poczułam, jak się
rumienię.
-
Nie mogłam – bąknęłam. – Po prostu...
Nie wiedziałam
kompletnie, co mogę więcej powiedzieć.
-
Spałaś z Justinem – stwierdziła, wyrzucając wacik higieniczny
do kosza. – Spałaś z Justinem Bieberem – powtórzyła.
-
Przyznam ci rację, ale – podniosłam rękę do góry – nic poza
tym. Możesz pomyśleć sobie różne rzeczy, ale ja naprawdę, tylko z nim spałam.
Nie uprawialiśmy seksu.
Zaśmiała się.
-
No wiesz – westchnęła. – Mogę ci wierzyć, ale sama rozumiesz,
że wygląda to dziwnie.
-
Mieliśmy problemy – wytłumaczyłam. – Justina tak jakby porwali
i... uratowałam go.
-
Uratowałaś? – zdziwiła się. – To... super.
Spuściła głowę i nie
mówiąc nic więcej, wyszła do swojego pokoju.
O co mogło jej chodzić?
Nie miałam jednak w tamtym momencie do tego głowy. Spłukałam twarz i oddychałam
głęboko, wchodząc pod prysznic. Zadrżałam, gdy zimna woda zaczęła płynąć po
moim ciele. Po kilku minutach wyszłam na zimną posadzkę i owinęłam się
ręcznikiem. Widząc, że zaparowałam pomieszczenie, otworzyłam drzwi do swojego
pokoju.
Prawie wrzasnęłam, gdy
zobaczyłam Justina. Jezu, ty idiotko. Już zapomniałaś?
Siedział na łóżku i
opierał się łokciami o kolana. Gdy mnie zobaczył, uśmiechnął się łobuzersko.
Wiedziałam, jak muszę wyglądać. Mokre włosy opadające na ramiona, biały ręcznik
zakrywający mnie od biustu do ud oraz para unosząca się wokół mnie jak mgła.
Chłopak zamruczał cicho
i wstał. Kiedy do mnie podchodził, myślałam: Nie, odejdź. Idź. Stąd.
Natychmiast.
Stanął obok mnie i
objął mnie w talii. Przyciągnął do siebie.
-
Jesteś urocza – westchnął i nachylił się nade mną, ujmując mą
twarz w dłonie.
Nie. Chcę. Nie. Mogę
Złączył nasze usta,
całując mnie w nie kilka razy. Potem zjechał wargami niżej, prosto do mojej
szyi. Poczułam, jak zaczyna ją delikatnie ssać. Odchyliłam głowę w tył. To było
tak bardzo przyjemne, że zapomniałam o bożym świecie.
-
Przestań – powiedziałam w końcu, odpychając go od siebie.
Zignorował to i mimo,
że jego oczy były zdezorientowane, ponownie dotknął mojego policzka i pocałował
w usta. Pokręciłam przecząco głową.
-
Muszę iść do szkoły – stwierdziłam, przypominając sobie, że
naprawdę muszę się tam zjawić. – Kurwa mać, muszę pędzić do szkoły!
Justin zachichotał,
widząc, jak nadal mokra, podbiegam do szkolnej torby i wrzucam tam telefon,
okulary przeciwsłoneczne i kilka innych rzeczy, które były mi niezbędne.
Wbiegłam do łazienki, po chwili jednak się cofając. Otworzyłam z hukiem szafę i
wyjęłam z niej granatową sukienkę w cienkie paski. Znowu pojawiłam się przy
umywalce. Kiedy zamykałam za sobą drzwi, usłyszałam stłumiony śmiech Justina. Co
za dupek. Wiedziałam, że nie mogę się angażować. To, czego ostatnio
doświadczyłam, pozostawało w mojej psychice niesamowity odcisk, jakby ktoś mnie
zapieczętował na wieczność. Bałam się, że Bieber wykręci mi ten sam numer.
Przebrałam się w
mgnieniu oka i przez dwie minuty wysuszyłam włosy suszarką. Nie były do końca
odpowiednie, ale przynajmniej się z nich nie lało.
Wybiegłam do pokoju i
chwyciłam torbę. Wychodząc, odwróciłam się i zobaczyłam, że Justin nadal stoi w
tym samym miejscu i mnie obserwuje. Domyślił się, że na niego czekam, więc
podszedł do mnie i razem, w milczeniu zeszliśmy na dół.
-
Witam – mruknął mój ojciec, pojawiając się nagle przed nami,
gdy postawiliśmy nogi na ostatnim stopniu schodów.
Skrzyżował ręce na
piersi i wiedziałam, że rozmowa, która nas, a raczej mnie, czekała, nie mogła
być przyjemna.
-
Cześć, tato – powiedziałam pogodnie i uścisnęłam go. Nigdy nie
lubiłam być fałszywa, ale ta sytuacja tego wymagała. – Jak minęła noc?
-
Na pewno gorzej, niż wam.
Wywróciłam oczami.
-
Wypuścili Justina z komisariatu. Pojechałam po niego. Coś nie
tak?
Odwróciłam się. Justin
stał na schodach, z rękami puszczonymi przy ciele. Wyglądał zabawnie. Jak uczeń
pierwszej klasy, który dostaje upomnienie od dyrektora. Bardziej śmieszyło mnie
jednak to, że nic nie rozumiał.
-
Wszystko w porządku – powiedziałam do niego, zmieniając język.
– Chodź na śniadanie.
Ominęłam tatę, który
nadal patrzył na mnie spode łba. Kiedy Justin obok niego przechodził, skinął
głową na chłopaka.
W kuchni czekała już
mama i siostra. Obie siedziały przy stole i zajadały naleśniki z czekoladą oraz
dżemem.
-
Hej – pomachałam im ręką. Udały, że mnie ignorują. Usiadłam
naprzeciwko nich. Justin zajął miejsce obok mnie. – Co jest?
-
Nic – odburknęła Ewa, wstając i kładąc talerz do zlewu. – Nic.
Kompletnie nic.
Wyszła w kuchni, a ja
chwilę potem usłyszałam trzaśnięcie drzwiami.
-
Co jej się stało? – szepnął Justin, a kiedy wzruszyłam
ramionami, dodał: - Mogę odprowadzić cię do szkoły?
Było mi głupio
rozmawiać z nim w obecności rodziców, szczególnie, jeśli niewiele rozumieli.
Mama popatrzyła na mnie z szeroko otwartymi oczami, myśląc, że nie wiem
kompletnie, o czym mówi Justin. Mnie też to zastanawiało, ale łapałam jego
słowa jak powietrze. Angielski z nim nie był dla mnie przeszkodą.
-
Pewnie – odpowiedziałam, biorąc kęs naleśnika do ust. Zwróciłam
się do taty. – Justin może pożyczyć jakieś twoje ciuchy, tato?
Tata zaprzeczył
kiwnięciem głowy, przeżuwając śniadanie.
Co się z nimi stało?
Dlaczego każdy zachowywał się tak, jakby po prostu mnie nienawidził?
Mruknęłam cicho,
odsuwając krzesło. Justin zrobił to samo i gestem głowy podziękował za poranny
posiłek.
-
Pa – krzyknęłam, otwierając drzwi wejściowe. – Justin
odprowadza mnie do szkoły.
Nie odpowiedzieli mi
nic, więc ze zrezygnowaniem wyszłam na zewnątrz. Usłyszałam kroki za sobą i
zanim się odwróciłam, Justin objął mnie w talii.
-
Muszę cię pilnować – szepnął mi do ucha.
Westchnęłam głośno. Nie
lubiłam takiego spoufalania. Nie z nim.
W milczeniu poszliśmy
na przystanek. Justin oparł swoją brodę na moim ramieniu, kiedy patrzyłam, o
której mamy autobus.
-
Jak dojechać do centrum? – spytał.
Dlaczego chciał się
tego dowiedzieć? O co mu znowu chodziło?
-
Do centrum mamy za minutę, ale czemu pytasz?
-
Nie jedźmy do szkoły. – Powiedział, muskając ustami moją
szyję.
Odwróciłam się i
stanęłam twarzą do niego.
-
Słucham? Jak to nie jedźmy do szkoły?
Uśmiechnął się
łobuzersko, widząc to, jak się złoszczę. Co za dupek!
-
Chcę, abyś dzisiaj była tylko moja.
Ujął moją brodę w
dłonie, ale odsunęłam się szybko. W sumie, to nie był zły pomysł. Nie miałam
ochoty jechać do szkoły, szczególnie z Justinem. Nie chciałam widzieć tych
wszystkich zazdrosnych twarzy. Poza tym – to ostatni dzień. Czemu miałabym nie
skorzystać z oferty chłopaka?
Odwzajemniłam jego
uśmiech i kiwnęłam głową.
Wysiedliśmy tuż przy
ogromnym wieżowcu jednego ze znanych polskich banków. Gdy byłam mała,
wyobrażałam sobie, że sięga nieba. Był strasznie wysoki i szklany, więc
sprawiał wrażenie windy. Prowadzącej – tak jak myślałam – do gwiazd.
Justin pociągnął mnie
za sobą w kierunku wejścia. Nie mówił mi, co zamierza, ale nie pytałam.
Pragnęłam niespodzianek.
Wewnątrz było bardzo
jasno. Po prawej za ladą stała kobieta w czarnej sukience i zmęczonym
spojrzeniu, po lewej na ustawionych w rzędzie krzesłach siedzieli klienci,
którzy po kolei podchodzili do lady, a naprzeciwko nas znajdowała się winda.
Justin wręcz popędził w jej kierunku tak, że ja ledwo przebierałam nogami.
Wsiedliśmy do środka.
-
Czemu tutaj? – spytałam, obserwując, jak chłopak naciska guzik
najwyższego piętra.
-
Nie zadawaj pytań – poprosił grzecznie, odwracając się do mnie
plecami.
Zrobiłam naburmuszoną
minę i splotłam ręce na piersi. On wręcz porwał mnie ze szkoły, a ja nawet nie
mogę wiedzieć, co chce ze mną zrobić?
Nie zorientowałam się
nawet, kiedy wysiedliśmy. Justin rozejrzał się dookoła. Znajdowaliśmy się na
wykładanym dywanem korytarzu, na którym również czekali klienci.
-
Wskocz mi na plecy – powiedział nagle Justin.
Zaskoczyło mnie to. Nie
wykonałam żadnego ruchu.
-
Wskocz – powtórzył i kucnął, by zadanie okazało się
łatwiejsze.
Raz się żyje,
pomyślałam i zrobiłam to, o co poprosił.
Zaczął biec. Chciałam
krzyknąć, ale dopiero potem zrozumiałam, że to byłoby bez sensu. Widziałam
twarze ludzi, którzy patrzyli na nas ze zdziwieniem, kiedy ich mijaliśmy.
Wreszcie Justin się zatrzymał. Chciałam zeskoczyć, ale ścisnął moje nogi.
Zostałam więc na miejscu.
Wyciągnął ręce ku górze
i złapał się drabinki przyczepionej do ściany. Dopiero teraz ją zauważyłam.
Byliśmy na końcu długiego korytarza!
Justin podskoczył i
podciągnął swoje stopy. Prawie spadłam, lecz mocniej oplotłam dłońmi jego
szyję. Zaskomlał.
-
Udusisz mnie – powiedział, dysząc, kiedy wdrapywał się wyżej.
Wreszcie, ze mną na
plecach, dotarł na samą górę. Była tam czarna klapa. Gdyby nie szara rączka,
służąca za uchwyt, pewnie wcale nie stwierdziłabym, że różni się od reszty
ściany.
Justin otworzył ją i na
kolanach wyszedł na... dach.
To, co zobaczyłam,
zaparło mi dech w piersiach. Przepiękna panorama Warszawy w ten cudowny,
słoneczny dzień, była lepsza niż jakiekolwiek wakacje za granicą. Wszystko było
takie realne, łącznie z Pałacem Kultury i Nauki, który stał nieopodal, zupełnie
jakbym zaraz miała wyciągnąć rękę i go dotknąć.
Zeskoczyłam z ramion
Justina i zaczęłam iść po twardej posadzce. Nigdy nie miałam lęku wysokości,
toteż stanęłam przy samej krawędzi i wychyliłam się do przodu. Ludzie i
samochody jeżdżące pode mną, wydawały się takie malutkie, że z łatwością
zgniotłabym ich dwoma palcami.
Poczułam ręce Justina
na moich biodrach.
-
Uważaj – powiedział i chwycił moją rękę. Pociągnął do tyłu. Widząc,
że usiadł, zrobiłam to samo. Oparłam się plecami o jego pierś i podziwiałam
widok mojego miasta.
-
Jest cudownie – szepnęłam.
Chłopak przytulił mnie
do siebie i oparł brodę na moim ramieniu.
-
Dziękuję – powiedział.
-
Za co? – spytałam, nadal obserwując świat wokół nas.
Poczułam, jak przełyka
ślinę.
-
Jesteś naprawdę wspaniała. Chyba nigdy nie spotkałem kogoś
takiego jak ty. Wyjątkowego i...
-
Justin?
-
Chciałem powiedzieć – zaczął łamiącym się głosem – że jesteś
ze mną w najtrudniejszych chwilach mojego życia. Kiedy wszystko się załamało.
Gdy człowiek, którego uważałem za ojca, umarł. Najbliższa mi osoba. Jedna z
tych, które są z tobą, gdy jest ci źle. I kiedy dowiedziałem się prawdy, ty
mnie nie opuściłaś. Uratowałaś moje życie.
Przechyliłam głowę i
oparłam się o jego włosy. Słowa, które wypowiedział, były dla mnie siłą. Moje
nastawienie do Justina Biebera zmieniło się w ciągu kilku dni o trzysta
sześćdziesiąt stopni.
Uznałam, że dobrze
byłoby, gdybym mu odpowiedziała.
-
Zawsze będę obok, Justin – rzekłam. Na moje ramię zaczęły
kapać jego łzy. – Nie płacz, bo zawsze tu będę.
Wiatr rozwiewał nasze
włosy, łącząc je ze sobą tak, jakby były to nasze uczucia.
Po chwili milczenia,
chłopak przerwał ciszę. Zabierając rękę z mojego biodra, wsunął ją do kieszeni
własnych spodni i wyciągnął telefon. Włączył przednią kamerę i wychylił aparat
przed nami.
-
Nasze pierwsze wspólne zdjęcie – szepnął, całując mnie w
policzek z uśmiechem.
Nie przestał, dopóki
nie uśmiechnęłam się odpowiednio ładnie, ukazując dołeczki w policzkach. Coś
zatrzeszczało i na wyświetlaczu komórki zobaczyłam naszą fotografię. Było to
jedno z najpiękniejszych zdjęć, jakie widziałam w życiu. Nie dlatego, że był na
nim Justin, lecz dlatego, że byłam tam również ja. Byliśmy my. Jedność.
Obserwowałam, jak
Justin wysyła zdjęcie na portal społecznościowy Twitter.
„I love u, Ane”,
napisał szybko. Patrzyłam, gdy klika niebieski znaczek „wyślij”. Powędrowaliśmy
w świat.
Komórka Justina sekunda
po sekundzie zaczęła buczeć i wibrować. Domyślałam się, że to fani piszą do
piosenkarza. Ciekawiło mnie, co takiego o mnie pomyślą. Czy nazwą mnie suką?
Może szmatą? To by bolało. Przecież nie zrobiłam nic złego, a jeśli ich idol
był szczęśliwy, dlaczego one nie mogły? Przez zazdrość?
Justin pocałował mnie
jeszcze raz w policzek, tym razem czulej. Przymknęłam oczy.
-
Cieszę się, że cię poznałam – przyznałam, oddychając głęboko.
-
Ja też, Ane – powiedział.
-
Ane? – odchyliłam się i spojrzałam na niego.
-
Mogę tak na ciebie mówić?
Wzruszyłam ramionami.
-
Będę twoją własną Ane, tak?
-
Tak – rzekł i pocałował mnie w usta.
Jeśli mogłabym zatrzymywać czas, zrobiłabym to właśnie w tej chwili.-------------------
Nareszcie jestem! Nie mogłam się doczekać tego rozdziału. Kocham Was najmocniej, chyba nawet nie wiecie jak bardzo. To właśnie dzięki Wam przez te dwa miesiące nie traciłam nadziei, że jeszcze kiedyś uda mi się tu wrócić i dać Wam nowy rozdział.
Od razu mówię, że będę shippować Jane :) Just sayin'.
xox Wera
PS Dziękuję za nowy szablon! Jest cudowny.
asdfkglhj genialne ♥ :) @MIKSIAAA
OdpowiedzUsuńza długie czekanie dobre śniadanie! :D świetny rozdział, wiesz z resztą o tym. aaahh ten Justin, po prostu idealny :> czekam na kolejne rozdziały, teraz to już muszą być codziennie :D
OdpowiedzUsuńpozdrawiam,
Twój Zayn :>
aww, dzięki :*
Usuńwarto było czekać.
OdpowiedzUsuńjestem po prostu oczarowana! przewspaniały rozdział, naprawdę.
OdpowiedzUsuńjeju <333333333333333333333
OdpowiedzUsuńteraz po prostu mam ochotę Cię wyściskać, rozdział jest niesamowity, kocham Cię!!!!!!
OdpowiedzUsuńjeju, ale miło <3
Usuńnajlepszy!
OdpowiedzUsuńdziękuję :')
Usuńjezus maria!!!!!!!!!genialny
OdpowiedzUsuńpierwsze ff przy którym ryczę jak bóbr xD
OdpowiedzUsuńhaha o matko :(
Usuńcudo cudo cudo x5439
OdpowiedzUsuńAwww, wyszło naprawdę świetnie ;).nie spodziewałam się, że tak szybko dodasz. Nie.rozumiem o co chodzi Ewie, ale myślę że.nam to wyjaśnisz. Czekam na jakąś akcję <3 @whitegoody
OdpowiedzUsuńAwww, wyszło naprawdę świetnie ;).nie spodziewałam się, że tak szybko dodasz. Nie.rozumiem o co chodzi Ewie, ale myślę że.nam to wyjaśnisz. Czekam na jakąś akcję <3 @whitegoody
OdpowiedzUsuńNie ma nic lepszego od tego opowiadania seriously.
OdpowiedzUsuńBoże, dziękuję!
Usuńsuper piszeszz :)
OdpowiedzUsuńnowy wygląd - meeega!!! :D
OdpowiedzUsuńsłowa uznania należą się wykonawczyni <3
Usuńcudowny rozdział! *.* Jezu, i co daleeej :D
OdpowiedzUsuńtez uwielbiam jane :*
OdpowiedzUsuńboże jakie kochane to jest <3 najlepsze i najcudowniejsze.
OdpowiedzUsuńmatko,dzięki :*
Usuńuwielbiam jane. JESTEM SHIPPEREM <33
OdpowiedzUsuńhaha ja też <3
Usuńjane >>> jelsey
OdpowiedzUsuńjefckegrlwgve!!!!!!dziękuję
Usuńboże cudownie :)
OdpowiedzUsuńkocham to i Ciebie :D
OdpowiedzUsuńja Ciebie też :)
Usuńcieszę się że wróciłaś xx
OdpowiedzUsuńjesteś najlepsza :D
OdpowiedzUsuńDzięki Ci Boże, że wróciłaś ajfbhkerlfgwe
OdpowiedzUsuńaww!
UsuńTY WRÓCIŁAŚ !! JEZU ! JARAM SIĘ JAK ŻYD W PIEKARNIKU ! <3 FDJDFSDRKJFLADSHBJ *----------*
OdpowiedzUsuńhahahaha matko XD kochana <3
Usuńale zajebisty :D odpłaciłaś się tym że tak długo Cię nie było.
OdpowiedzUsuńświetny!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńczadowy :D
OdpowiedzUsuńnajlepszy xxx
OdpowiedzUsuńniesamowity! Justin jest taki wspaniały i opiekuńczy.
OdpowiedzUsuńaww no :D
UsuńJustin to ideał.
OdpowiedzUsuńowszem :')
Usuńmega mi się podoba :D
OdpowiedzUsuńaww dzięki!
Usuńjest po prostu cudowny xx
OdpowiedzUsuńdziękuję <3
Usuńprzepraszam, jak to robisz? :)
OdpowiedzUsuńale co takiego?
Usuńo boze!! On jest najslodzsy
OdpowiedzUsuń